niedziela, 17 stycznia 2016

W śpiączce
część2
     Gdy się obudziłam ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem w swoim łóżku, a nie tam gdzie  to wszystko się wydarzyło, tam gdzie mój świat się zawalił. Usiadłam nieco wystraszona i dopiero teraz poczułam czyjąś dłoń na swojej.
    -Wszystko dobrze? -spytał Kamil. Słyszałam chłopaka tak jakby był za drzwiami. Poczułam, że tracę władzę nad swoim ciałem.
   -Kamil... -jęknęłam cicho i zemdlałam.

     Cały czas ją obserwowałem. ,,Jest źle" -pomyślałem gdy dziewczyna się obudziła i gwałtownie usiadła- ..Zaraz ją wciągnie." Położyłem swoją dłoń na swojej tak, by wyglądało to na troskliwy gest, a nie na sprawdzanie pulsu, który zaczął zwalniać. Spojrzałem na przerażająco bladą twarz Mijuki.
   -Wszystko dobrze?- zapytałem próbując wybadać czy moja przyjaciółka jest już w ,,wymiarze snów". Zamiast odpowiedzi usłyszałem tylko jej słaby jęk. Przytrzymałem pogrążoną w śpiączce dziewczynę i delikatnie ją położyłem, po czy sam ułożyłem się na twardej podłodze, starając się jak najszybciej usnąć. Poczułem jak tamto miejsce próbuje wciągnąć mnie do siebie. Poddałem się mu, nie miałem innego wyjścia. 
***
     Obudziłem się pod jakimś drzewem. Moje tutejsze ciało było pokaleczone, ale nie miałem poważniejszych ran. Obok leżał mój kij bo. Wstałem, podniosłem broń i rozejrzałem się szukając wzrokiem znajomej sylwetki.
     Niedaleko stała Miyuki przyparta do drzewa przez jakiegoś wysysacza*. Próbowała się uwolnić, ale głębokie rany skutecznie jej to utrudniały. Dostrzegłem, że napastnik już zaczął odbierać dziewczynie ki (energię życiową). Wirując kijem, zaatakowałem chłopaka, który osunął się na ziemię już po pierwszym ciosie. Puściłem bo i przytrzymałem dziewczynę będącą na skraju utraty przytomności. Wtuliła się we mnie.
  -Musimy wracać.- wyszeptałem do jej ucha po chwili milczenia.
,,Nie dam rady"- usłyszałem w swojej głowie, co mnie zmartwiło, bo Miyuki używała telepatii tylko wtedy, gdy była bardzo słaba.
   -Zabiorę cię do Skorpiona.
,,To on nie wrócił z pozostałymi?!"- nic nie odpowiedziałem. 
     Nagle poczułem jak niewiasta drży w jego objęciach. Wiedząc, że pewnie będzie na mnie wściekła oddałem jej część swojej energii. Szarpnęła się. Puściłem ją, jednocześnie odsuwając się na bezpieczną odległość, tym samym unikając uderzenia w twarz.
   -Nigdy więcej tego nie rób.
   -Nie... nie jesteś zła?- wyjąkał zdziwiony, że w jej głosie nie wyczuł gniewu.
   -Nie umiem się na ciebie długo gniewać wasza wysokość.- powiedziała ironicznie.- no to idziemy do tego Skorpiona?
   -Przydałoby się.   

 *Wysysacz- osoba potrafiąca odebrać lub oddać komuś energię życiową.