środa, 7 stycznia 2015

Wstęp

Cześć. Jestem Luna.
Na swoim blogu będę zamieszczać głównie opowiadania, ewentualnie jakieś swoje rysunki. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

                                                                ***

Kosmiczny Pamiętnik 1

Znalazcę proszę o zwrot. Kanuna


1 października, piątek 2020r.
    
    Późnym wieczorem, kiedy wracałam do domu, usłyszałam krzyki. Po chwili zobaczyłam kobietę biegnącą z dzieckiem na rękach.
    Miała na sobie długi, do kolan płaszcz z kapturem Była wysoka i chuda,a dziecko malutkie, owinięte w kocyk, ledwie widoczne w półmroku,który panował pomimo jasno świecących latarni.
    Głosy, dobiegające z za postaci, nasiliły się. Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam ją w nieoświetloną uliczkę. W samom porę, bo sekundę potem przebiegł, tą samom drogą którą przed chwilą szłam, ,,wściekły tłum''.
  -Chodź ze mną.-powiedziałam jednocześnie puszczając jej dłoń. Po chwili stałyśmy przy starym, rozłożystym drzewie. Zagwizdałam dwa razy. Po paru sekundach pojawiła się drabina zmontowana z deseczek połączonych liną, oraz niewielka skrzyneczka, również opuszczana na linach. Zdjęłam bluzę i wyłożyłam nią skrzynkę.
  -Połóż tu dziecko.-powiedziałam ruchem głowy wskazując mini windę.Kobieta przycisnęła je mocniej do piersi.
  -Nic mu się nie stanie, obiecuję.- niechętnie podeszła do skrzynki i delikatnie położyła maleństwo.
  -Zacznij już wchodzić po drabinie. Będę zaraz za tobą.-Kiwnęła głową i powoli rozpoczęła wspinaczkę. Znowu gwizdnęłam. Winda unosiła się równo z tempem nieznajomej. Gdy była w połowie sama zaczęłam wchodzić. Kiedy znalazłam się w, całkiem sporym, domku ukrytym w gałęziach drzewa, zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam- mojego przyjaciela i opiekuna, Jack'a, w jej objęciach.    -Dobra...Czy jest może coś o czym powinnam wiedzieć?
  -Nie powiedziałeś jej Jack?-po raz pierwszy odezwała się nieznajoma.
  - Uznałem, że nie jest gotowa, Matsumi.
  -Gotowa, na co?
  -Kanuna, to twoja matka, Matsumi.-w tej chwili kobieta zdjęła kaptur. po raz pierwszy zobaczyłam jej twarz.Miała blond włosy z czarnymi pasemkami (ja mam czarne włosy z czerwonymi pasemkami), niebieskie oczy, nie miała brwi, ale zamiast jednej z nich, nad prawym okiem, zauważyłam łuk złożony z niebieskich kropeczek, takich samych jak u mnie nad lewym okiem. Przyznaję, że byłyśmy trochę do siebie podobne. Alei tak trudno było mi uwierzyć iż...
  -Jest moją matką?!
  -Tak.-odpowiedzieli zgodnie.
  -OK... jest jeszcze coś o czym ktoś, kiedyś zapomniał mi powiedzieć ?!
  -Masz brata, Yoshito- tu wskazała ruchem głowy na niemowlaka-i trzy siostry:
Akiko, Emi i Noriko.- gdy skończyła mówić nastała cisza, głęboka i niczym nie zmącona cisza. Słychać było jedynie delikatny szum liści.
  - No, chyba pora spać. powiedział nagle Jack, przerywając moje przemyślenia.-Kanuna może spać na podłodze, prawda?
  -Tak.-odpowiedziałam na wpół przytomna.
  Pamiętam, że tamtej nocy nie mogłam usnąć, to było za dużo jak na jeden dzień, szczególnie dla takiej trzynastolatki jak ja. Jednej nocy okazało się, iż posiadam mamę, chociaż mówiono mi,że zaginęła bez śladu gdy byłam mała. Do tego mam rodzeństwo. I co? Może pochodzę z innej planety?!     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz